Czasami ludzie spoza branży, gdy dowiadują się, że jestem redaktorem naczelnym najlepszego pisma w branży hotelarskiej, pytają mnie pół żartem, pól serio: To powiedz, jaki jest najlepszy hotel w Polsce? Czasami pytają mnie o to też ludzie z branży. Trudna odpowiedź, ale nie każdej branży istnieje potrzeba jakichś hierarchii i punktów odniesienia, które wyznaczałyby jej najwyższe standardy. Tym bardziej wydaje się to naturalne w branży hotelarskiej, gdzie „kategoryzacja” wpisana jest w jej istotę. Każdy hotel chce być najlepszy (a przynajmniej powinien chcieć) i każdy uważa się za najlepszy. Jednak są hotele lepsze i gorsze. Które z tych lepszych są najlepsze, a który z tych już najlepszych jest naj, najlepszy? Zależy jakie przyjąć kryteria. Na końcu najlepszy jest ten, w którym gość dobrze się wyspał i smacznie zjadł. Ale co poza tym? Co decyduje o tym, że jakiś hotel może aspirować do miana najlepszego w kraju? Jak to ocenić? Po czym? Architektura i Tradycja Bez wątpienia jednym z podstawowych kryteriów jest architektura takiego obiektu, historyczna, oryginalna, czy ultra-nowoczesna. Trudno mówić o Najlepszym Hotelu, który nie wygląda, co najmniej zachwycająco. A najlepiej jeśli ta dobra architektura łączyła się będzie w długoletnią tradycją hotelarską prowadzoną w tym obiekcie. I tu od razu przychodzą na myśl dwa hotele: warszawski Bristol, działający obecnie w sieci Le Meridien i sopocki Grand Hotel, funkcjonujący w sieci Sofitel. Bristol zlokalizowany przy głównym trakcie w Polsce, obok Pałacu Prezydenckiego, uchodzi za jeden z najładniejszych i najdłużej funkcjonujących hoteli w Polsce. To perełka art nouveau w stylu gości zaczął przyjmować w 1901 roku. Związany jest też nierozerwalnie z historią Polski – jednym ze współwłaścicieli był Jan Paderewski, pierwszy premier II RP, który formował tu rząd, Jan Kiepura śpiewał z balkonu, w okresie tuż powojennym hotel był mieszkaniem elity odbudowującej się Warszawy i kraju, a nawet ostatnio Bristol był w centrum zainteresowania, gdy prawie pod jego oknami dochodziło do kłótni i przepychanek w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. To niewątpliwie hotel symbol polskiego hotelarstwa. Podobnym, jeśli nawet nie mocniejszym, symbolem jest sopocki Grand Hotel. Powstał w latach 20. XX wieku, zaprojektowany przez jednego z najlepszych architektów niemieckich tamtych czasów Hansa Fallanga w postaci dużej neorenesansowej bryły z charakterystycznymi kolumnami. Grand obrósł może nawet większą legendą niż Bristol (trzecim takim kultowym hotelem był Europejski naprzeciwko Bristolu, który gdy zostanie uruchomiony zapewne ponownie trafi do czołówki takich rankingów). Renomowanych gości sopocki Grand miał nawet więcej niż inne hotele, Charles de Gaulle, Fidel Castro, książę Filip, szach Reza Pahlavi, Josephine Baker, Marlena Dietrich, Omar Shariff, Charles Aznavour… Również w filmach Grand Hotel brał udział częściej niż Bristol, Europejski czy nawet Victoria – kolejny hotel z dużą tradycją (Victoria choć zbudowana zaledwie w połowie lat 70. o architekturze nie rzucającej na kolana, była symbolem zachodniego hotelarstwa w okresie PRL i nadal trzyma wysoki poziom). Oczywiście kierując się tym, jednym z najważniejszych wyznaczników definicji Najlepszy Hotel – Architektura i Tradycja, do ścisłej czołówki zaliczyć trzeba poniekąd „z urzędu” luksusowe hotele z Krakowa. A jeśli luksusowe to „likusowe”: Copernicus, Stary, Pod Różą czy należący do innego właściciela hotel Wentzl. Wszystkie mieszczą się w okolicy lub na samym Rynku, a więc z założenia w ładnym, historycznym otoczeniu w renesansowej czy barokowej kamieniczce, gustowanie i z klasą hotele przebijają warszawskie pod względem historii – budynki pochodzą z XVI, XVII wieku, a sięgają nawet średniowiecza. Również tradycja hotelarska jest w nich dłuższa, bo niektóre z nich np. Pod Różą przyjmowały gości już w XIX , a nawet XVIII wieku. To robi wrażenie i ten klimat w nich czuć. Copernicus na Kanoniczej składa się z kamienicy pochodzącej z XIV wieku i XIX-wiecznej oficyny połączonych szklaną konstrukcją, pod którą urządzono hotelowe patio z jedną z najlepszych w Polsce restauracji. Nowoczesność współgra tu z historią: panoramiczna winda, taras na dachu z widokiem na Wawel, kilkusetletnie elewacje, zabytkowe piwnice z basenem. Wyposażenie utrzymane jest w stylu dworskim z nowoczesnymi elementami. Cały hotel łączy w sobie ducha historycznego Krakowa ze współczesnym miastem. Ten hotel na nocleg wybrał George W. Bush podczas swojej wizyty w Krakowie. Hotel Stary na Szczepańskiej mieści się w XVII-wiecznej kamienicy, w której przed wojną działała restauracja. Część kamienicy od głównej strony została odrestaurowana, tworząc ozdobę ul. Szczepańskiej, z tyłu dobudowano oficynę i umieszczono w niej kolejne pokoje, a dziedziniec przykryto szkłem. W piwnicy oczywiście basen i centrum odnowy, a na dachu taras z widokiem na Rynek Główny. Historia hotelu Pod Różą na Floriańskiej sięga XIV wieku. Pod hotelem znajdują się piękne i dobrze utrzymane piwnice z tego okresu. Przy [...] Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów. Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum). Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie. Prenumerata HOTELARZA to: Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail Dostęp do pełnych zasobów portalu (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów) Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza” Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów Prenumeratę możesz zamówić: Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26 Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Hotelarza, skontaktuj się z nami, bok@
Radisson Hotel & Suites, Gdansk, Wyspa Spichrzów. Niedrogi hotel w Gdańsku. Popularny wśród Gości rezerwujących niedrogie hotele w Polsce. 8,5 Bardzo dobry 10739 opinii o niedrogim hotelu.
Przez wiele lat podróżowania zdarzało mi się nocować w naprawdę rozmaitych miejscach. Hotele, hostele, gospodarstwa agroturystyczne, namioty, pociągi, przystanie, lotniska… Są wśród nich takie, których nigdy nie zapomnę. Oto sześć najgorszych ho(s)teli, w jakich przyszło mi spać. Lub uciekać z nich w ostatniej chwili. Ta nieogrzewana przystań w miejscowości Muży (północna Rosja) była chyba najzimniejszym miejscem, w jakim spałem. Ale nie ma co narzekać, kiedy samemu, w imię przygody i oszczędności, decyduje się na niewygody. Gorzej, gdy ktoś chce chce za nie pieniądze… 6. Peruwiańskie i boliwijskie hostele 2013. Jak dobrze mieć śpiwór w plecaku! W połowie peruwiańskich tanich hosteli nie odważyłbym się korzystać z kołdry. Czasem boję się też korzystać z łazienki. Lepiej już wyciągnąć śpiwór, zagrzebać się w nim i jakoś przecierpieć. Może następnego dnia uda się wziąć prysznic. W Andahuaylas mam umywalkę na poziomie kolan. W Potosí – pokój w mokrej i dusznej piwnicy bez okna. W Cochabambie – wydzielone ściankami działowymi dwa metry kwadratowe, gdzie miejsca jest tak mało, że nie mieści się nawet plecak (nie ma też okna, ale do sąsiedniego “pokoju” można zajrzeć przez sporą dziurę w ściance z kartonu). Gdzieś, nie pamiętam już gdzie dokładnie, syf w łazience jest tak nieziemski, że brzydzę się tam wchodzić nawet w butach. Cóż – jaka cena, taka jakość. 5-10 złotych za nocleg to nawet w Peru nie jest wygórowana stawka. Dlatego absolutnie nie ma na co narzekać. Zwłaszcza kiedy ma się 22 lata i pusty portfel, a świat kusi. W takiej sytuacji każda niewygoda może być przygodą. Pokój hotelowy w Potosí. Jedno z tych miejsc, gdzie naprawdę nie wyobrażasz sobie spania poza własnym śpiworem No, to myju-myju i do spanka Nie wiesz, jak bardzo upierdliwa jest umywalka na poziomie kolan, dopóki na taką nie trafisz 5. Hotel M w Stambule 2019. Kiedy ma się 28 lat i wiele stempli w paszporcie, potrzeba wygody jest już nieco większa. Nie chodzi przecież o jacuzzi w pokoju, ale choćby o to, żeby można było przespać noc bez większych problemów. Niestety, tuż za oknami mojego pokoju w hotelu M (ocena 9,0 na Bookingu – “fantastyczny!”) znajduje się nocny klub. Impreza trwa do białego rana, a w pokoju podskakują meble. Dobrze, że istnieją stopery do uszu… I pewnie na tym by się skończyło, pewnie już dawno bym nie pamiętał o niezbyt udanej nocy w hotelu M, gdyby nie późniejszy kontakt ze strony menedżera obiektu. – Dałeś mi słabą ocenę na Bookingu – pisze Turek w wiadomości na Whatsappie. – Popraw ją, proszę. – Wszystko, o czym napisałem w recenzji, było prawdą – odpowiadam. – Zaraz obok hotelu była impreza i nie mogłem spać przez pół nocy… – Proszę, proszę, proszę – nie ustępuje menedżer, a ja zaczynam rozumieć, jak w niektórych miastach działają oceny na portalach z noclegami. Please, please. Większa dyskusja na temat Bookingu rozgorzała pewnego dnia, gdy podzieliłem się tą historią na Facebooku 4. Hostel “Jarosław” w Kijowie 2018. Wynajmuję pokój na jedną noc w centrum Kijowa. W zasadzie to tylko kilka godzin snu – samolot przylatuje koło północy, a rano trzeba wstać i jechać dalej. Nie szastam pieniędzmi, chodzi mi tylko o prysznic i łóżko. W ten sposób trafiam do najbrudniejszego i najbardziej obleśnego hostelu, jaki widziałem w Europie. “Jarosław” to kompletna tragedia, co można zaobserwować już na klatce schodowej. Owszem, ukraińskie klatki nie należą zazwyczaj do najpiękniejszych, ale ta bije wszelkie rekordy… Dalej nie jest lepiej. Podłoga cała usmarowana jakimś dziwnym błotem. Do łóżka aż strach się kłaść. Drzwi wyglądają jak po inwazji korników. I najgorsze – szczeliny między drzwiami a podłogą są tak szerokie, że wyraźnie słychać wszystkie odgłosy z sąsiednich pokojów. Jest super, jest super, więc o co ci chodzi Widać jednak, że ktoś tu miał potrzebę upiększenia przestrzeni. W całym tym syfie wzrok przyciągają sztuczne kwiaty, przypięte w najbardziej kuriozalnych miejscach. Plastikowa róża wyrasta z bojlera. Inne pnącze obrasta niewiadomego pochodzenia rurę, wychodzącą ze ściany tuż za moim łóżkiem… Sztuczne kwiaty upiększają przestrzeń hostelu Jarosław w Kijowie A wcale nie jest aż tak tanio. Niemal 50 złotych w czasie dramatycznego spadku cen na Ukrainie to nie jest kwota usprawiedliwiająca taki poziom usług. Po wszystkim piszę negatywną opinię na Bookingu. Dziś nie ma już po niej śladu. 3. Dom gościnny “U Iriny”, Jużno-Sachalińsk – Nie, nie mamy tu żadnych rezerwacji, hostel jest pełny. – Ale Booking… Specjalnie rezerwowałem wcześniej – pokazuję potwierdzenie rezerwacji. – Nie korzystamy z Bookingu. – Jak to nie korzystacie? Czy to ten hostel? – jeszcze raz pokazuję dokumenty. – No ten. – Czyli korzystacie z Bookingu. – Nie. – To co mam robić? Jadę tu prosto z lotniska. Cała noc nieprzespana, dziewięć godzin w samolocie… – Nie wiem. Nie korzystamy. 2019. Trzy pierwsze miejsca w niniejszym zestawieniu należą do jednego niewielkiego regionu. Baza noclegowa na rosyjskiej wyspie Sachalin jest niemal niedostępna dla przeciętnego podróżnika. Turystów nie widuje się tu prawie wcale, a nieliczne hotele dostosowane są cenowo pod podróże służbowe pracowników międzynarodowych firm naftowych (o wydobyciu ropy na Sachalinie piszę tutaj). 2. Hotel “Chołmsk” w Chołmsku W mieście Chołmsk na zachodnim wybrzeżu Sachalinu istnieją dwa hotele. Pukam do drzwi pierwszego. Wygląda jak akademik – może będzie tanio. – Niestety, obcokrajowców nie możemy przyjmować – wygania mnie miła pani. – Chciałabym, ale takie mamy przepisy. Idę więc do drugiego hotelu i już wiem, że tanio nie będzie. To typowy radziecki hotel o typowej dla takich miejsc nazwie (po prostu “Chołmsk”, jak miasto). Nie mam jednak wyboru. Jest 22, a najbliższe inne hotele znajdują się po drugiej stronie wyspy. Dosłownie – za górami, za lasami. Hotel “Chołmsk” w Chołmsku. Źródło zdjęcia: Zenit_vk, portal – Czego? – warczy na mnie recepcjonistka. Wiek? Dałbym na oko 40, może 45, ale z zachowania typowe homo sovieticus. Mam już z takimi typami sporo doświadczeń i wiem, że to czasem złote kobiety, jeśli tylko odpowiednio je podejść. – Czy są wolne pokoje? – pytam grzecznie. – Nie ma. – Dzwoniłem godzinę temu i były. – Może są, ale drogie. – Ile? – 2500 [wówczas ok. 150-160 zł]. – Trudno, nie mam wyjścia. Poproszę. – Nie widzi pan, że jestem zajęta?! Mam sporo gości i jeszcze pana mam przyjąć?! Dębieję. – No nie mam innego wyjścia, bo to ostatni hotel tutaj, jest po 22, a nie chcę spać na ulicy – tłumaczę. – Jest jeszcze “Olimp”. – Nie przyjmują obcokrajowców. – Bożeeee… No to ja nie wiem. Mam dużo pracy. – To ja poczekam – mówię, a następnie siadam na fotelu w hotelowym lobby. Czas mija spokojnie, łączę się z polskimi znajomymi na messengerze, a wampir z recepcji dzwoni do koleżanki. – Nataszka, mam tyle pracy, ojojoj – narzeka. – A co u ciebie słychać? Byłaś u fryzjera? Pół godziny później wampir ciągle bacznie mi się przygląda. – Pan długo tu jeszcze będzie siedzieć? – wybucha w końcu. – Aż mnie pani nie zarejestruje. – Zaraz zamykamy! – Na drzwiach jest napisane, że recepcja działa całodobowo. – Ale zaraz zamykamy! – Całodobowo to całodobowo. W końcu ulega. Z wielką łaską przyjmuje mój paszport i górę pieniędzy. I wtedy okazuje się, skąd ten cały foch: nie miałem wcześniej pojęcia, że hotele na Sachalinie w celu rejestracji obcokrajowca muszą skopiować CAŁY jego paszport. Nie wizę, nie stronę ze zdjęciem, tylko wszystkie strony, nawet te puste. Cóż, to przecież to nie moja wina, a ktoś tu jest w pracy. – Nie mógł wcześniej skserować paszportu? Przecież widzi, ile to roboty – burczy pod nosem recepcjonistka. Ostatecznie dostaję pokój na trzecim piętrze. Standard typowy dla postradzieckiego hotelu. Szafka, telewizor, mydełko na umywalce i zapach papierosów w komplecie. Internetu nie ma. Tragicznie nie jest – zwykły rosyjski pokój hotelowy. Szkoda, że za taką cenę. I że trzeba o niego walczyć 1. Hostel kapsułowy w Jużno-Sachalińsku Pierwszy hostel w życiu, z którego uciekłem. Muszę w tym momencie wyjaśnić jedną kwestię: to, co brzmi śmiesznie, kiedy siedzi się wygodnie na domowej kanapie, niekoniecznie musi być zabawne w trakcie podróży. Zrozumie to każdy, kto po całodziennej wędrówce docierał późnym wieczorem do hostelu, marząc jedynie o gorącym prysznicu i czystym łóżku… Nie inaczej jest tego majowego dnia. Po całym dniu w trasie koło 23 zjeżdżam do Jużno-Sachalińska. Wynająłem tu, za równowartość 70 złotych, miejsce w sypialnej kapsule. To jedyna znośna cenowo możliwość noclegu w stolicy regionu – wszystkie inne miejsca kosztują po 200, 300 złotych… “Kapsuła” nie brzmi luksusowo, ale to forma coraz bardziej popularna, zwłaszcza na Dalekim Wschodzie. Może będzie nowocześnie? Dam radę, to tylko jedna noc. Drzwi otwiera miła starsza recepcjonistka. Wchodzimy do kuchni/recepcji, gdzie załatwiamy formalności. Tuż obok ochroniarz ogląda seriale o miłości. Telewizor krzyczy, obok huczy mikrofala. – Bing! – danie gotowe. Recepcjonistka prowadzi mnie za załamanie ściany. A więc to są te kapsuły. Nie wyglądają ani trochę nowocześnie – to po prostu ustawione w dwa rzędy boksy z cienkiej dykty. W kilku z nich ktoś najwyraźniej też ogląda seriale… – Woli pan spać w dolnym czy górnym rzędzie? – pyta recepcjonistka, a ja czuję, jak ogarnia mnie lekka panika. Dwa metry dalej mikrofala znów wydaje z siebie kolejne danie. Bing! W telewizorze Luba kocha Władka. Ktoś w górnej kapsule ogląda kabarety. Raczej się tu nie wyśpię. – Może w dolnym – ryzykuję. – Ach, to tu nie ma wolnego – mówi kobieta. – Pójdziemy do drugiego pokoju. O tyle dobrze, że drugi pokój znajduje się za cienkimi drzwiami. I tak słychać większość dźwięków, ale może ze stoperami uda mi się zasnąć. – Będę tutaj sam? – dopytuję. – Ach, nie, nie – odpowiada gospodyni, po czym demonstracyjnie otwiera najbliższą kapsułę. Wybudzona ze snu dziewczyna patrzy na nas zdziwionymi oczami. – Śpij, śpij. Ja tylko nowego gościa oprowadzam – uspokaja ją recepcjonistka. W końcu dostaję swoją kapsułę. Miała mieć dwa metry, ale ma może z metr sześćdziesiąt. Kładę się na próbę i podciągam nogi pod brodę. Będzie trudno spać. Ale może inne kapsuły są większe? Przenoszę się do innej wolnej. Bingo! Mieszczę się niemal w całości, tylko czubek głowy dotyka ściany. Zamknąć kapsułę i nie spać z duchoty czy otworzyć i spać “na widoku”? A gdzie zmieszczą się rzeczy? Nie zostawię telefonu, portfela, paszportu i aparatu na widoku, a o schowkach nikt tu nie pomyślał… Bezwładna kupa rzuconej pościeli i ręczników też sporo mówi o podejściu do gościa Zrezygnowany idę do łazienki. I jeszcze bardziej zrezygnowany szybko cofam się po buty. Toaleta nie jest przymocowana do podłogi, więc spora jej zawartość wylewa się na okoliczne kafelki. Prawie jak w Peru, tylko że tam za nocleg płaciłem 14 razy mniej. – Może ciepły prysznic mnie uspokoi? – głośno myślę, otwieram drzwi do łazienki, po czym wchodzę wprost w chmurę dymu. Już nieważne, że w łazience są cztery kabinki koedukacyjne, oddzielone rachitycznymi zasłonkami. Tam dzieje się coś gorszego. Rosjanin w średnim wieku pali pod prysznicem, zasnuwając całą łazienkę gęstym dymem. Tego już za wiele. – Artiom – piszę SMSa do znajomego z Jużno-Sachalińska. – Ja wiem, że jest północ, ale znalazłem się w domu wariatów. Znajdziesz mi miejsce na podłodze? Prowadzę tego bloga od wielu lat bez żadnych reklam ani materiałów sponsorowanych. Jeżeli zainteresował Cię ten materiał, wesprzyj mnie na Patronite. Pomożesz mi w przyszłości uniknąć sytuacji takich jak opisane powyżej ;) Wygrał Sachalin. Podróżowanie po tym zakątku Rosji było dość trudne, o czym opowiadam w podcaście z serii “Brzmienie świata z lotu Drozda”. Paweł Drozd, wieloletni dziennikarz radiowej Trójki, wypytuje mnie w nim właśnie o Sachalin i Wyspy Kurylskie. Zobacz też: Absurdalny sen o luksusie – odwiedziłem 732 opuszczone zameczki dla bogaczy Kolos na glinianej… pralce. Nowy Jork nie ma gdzie zrobić prania Jużno-Kurylsk. Tam, gdzie koty nie mają ogonów Siedzę w schronie, prześlij pieniądze. Jak oszuści zarabiają na fali współczucia „Polacy o pieniądze nie dbają” – opowieści ukraińskich pracowników Fanpage Stacji Filipa na FacebookuPrzeciętna cena 3-gwiazdkowego hotelu w regionie Góry Stołowe to 367 zł za noc, a 4-gwiazdkowego hotelu w regionie Góry Stołowe 521 zł. Jeśli szukasz czegoś naprawdę wyjątkowego, 5-gwiazdkowy hotel w regionie Góry Stołowe kosztuje średnio 1 440 zł za noc (na podstawie cen na Booking.com).
Autor: Bartkowiak Andrzej 12 marca 2016 Wybierając drogę naszej edukacji często poszukujemy w sieci jakiś wartościowych opinii o uczelniach, na których warto się kształcić. Warto jest również znać te najgorsze uczelnie, aby wiedzieć, które omijać szerokim łukiem. Poniżej prezentujemy listę dziewięciu najgorszych Polskich uczelni. Ranking najlepszych uczelni na świecie (w tym w Polsce) co roku organizowany jest przez instytucję Consejo Superior de Investigaciones Cientificas (CSIC). Poprzedni artykuł Następny artykuł 2 odpowiedzi "9 najgorszych Polskich uczelni wyższych (wg. CSIC)" Hm…No do wiekszości pewnie nie mam zastrzeżeń,ale…WSG w Bydgoszczy? Jakość kształcenia a i sam kampus powalają z resztą to najczęściej wybierana szkoła niepubliczna w Bydgoszczy. Z chęcią poznałbym jakieś argumenty “za” Warto zainwestować w szkołę którą da stabilną pracę, polecam wyższą szkołę bezpieczeństwa, bo ona ma doświadczenie w ksztalceniu kandydatów do słuzb mundurowych Skomentuj
Najmniejszy hotel w Polsce można zabrać ze sobą:) Na Mazowszu powstaje najmniejszy hotel w Polsce. Ma tylko 14 metrów kwadratowych. Niewielki domek mieści się na przyczepie, co oznacza Gdzie najlepiej zatrzymać się na noc w naszym kraju? Oto ranking najlepiej ocenianych polskich hoteli Na to pytanie odpowiedziało trivago przygotowując zestawienie hoteli najwyżej ocenianych przez dysponując ponad 120 milionami ocen agregowanych z najbardziej popularnych stron rezerwacyjnych, stworzył rankingi najlepiej ocenianych hoteli w kategorii 3, 4 oraz 5 gwiazdki. Wzięte pod uwagę zostały wszystkie z ponad dostępnych na trivago hoteli, które znajdują się na terytorium Polski, i które posiadają minimum 20 ocen. tRI (trivago Rating Index) działa na postawie algorytmu, według którego możliwe staje się porównanie hoteli różnego typu i o różnej ilości ocen. Wyniki przedstawiono poniżej. najgorszy hotel w jakim byłem… (1) 94.9k. 40 letnie najlepsze rurki z kremem (4) 736k. najostrzejsza pizza w polsce - alforno ruletka (3) 6210.Hotel Belvedere Zakopane to jeden z najgorszych hoteli w Polsce, a już z pewnością absolutnie najgorszy w tej półce cenowej! Hotel, w którym doba kosztuje 500zł ma standard obiektu przeznaczonego na przyjmowanie kolonii szkolnych. Wszystkie drewniane elementy w hotelu są poniszczone i wyeksploatowane, tynk w pokoju na ścianie był popękany i miał zacieki, a łóżko, które w teorii miało być dwuosobowym, w praktyce było tylko trochę szersze niż pojedyncze. Prędkość wi-fi na poziomie modemów sprzed 15 lat. Oprócz tego zerowe wygłuszenie hałasów z zewnątrz, przez co, gdy tylko któreś z setki dzieci przebywających w hotelu zaczęło krzyczeć, miałem wrażenie, że robi to tuż obok mnie, co kompletnie uniemożliwiało odpoczynek. Czułem się jakbym był na jakieś grupowej sali w hostelu za dwie dychy, a nie obiekcie z czterema gwiazdkami za pół tysiąca. Dodajcie do tego zdezelowany basen w standardzie miejskich kąpielisk z lat 90-tych i dodatkowo płat parking 30zł/ doba, i macie pełny obraz „hotelu” Belvedere. Absolutnie nie polecam, to najgorszy hotel w jakim byłem kiedykolwiek w Polsce.
Zobacz wszystkie nasze marki. Marek grupy Accor zaprasza na niezapomniany pobyt do ponad 100 krajów, do ponad 5100 hoteli. All (44) luxury premium midscale economy Lifestyle by Ennismore. Szukasz taniego lub luksusowego noclegu? Wybierz hotel, który najbardziej do Ciebie pasuje - rezerwuj z Accor Hotels. Podczas pandemii koronawirusa budowa hotelu-giganta zwolniła. Teraz jednak prace idą pełną parą i wygląda na to, że niedługo się Będę dążył do tego, żeby otworzyć przynajmniej część obiektu w 2021 roku. Oczywiście bez żadnego uszczerbku dla komfortu gości - mówił rok temu Tadeusz Gołębiewski w programie "Money. To Się Liczy".Budowa gigantycznego hotelu budzi kontrowersje nie tylko wśród turystów, ale również - a może przede wszystkim - wśród mieszkańców Pobierowa i także: Dlaczego polskim firmom tak trudno jest w koronakryzysie? Tadeusz Gołębiewski tłumaczy- Boję się, że z Pobierowa zrobią się takie Mikołajki. Bo przecież hotele Gołębiewskiego przyciągają specyficzną klientelę. Są to zwykle bogaci ludzie. A do Pobierowa przyjeżdżają rodziny z dziećmi niezależnie od zawartości portfela - mówiła nam pani Zofia, która wypoczywała w Pobierowo może przejść podobną przemianę, jak niegdyś Międzyzdroje. A ja wolę spokojne miasteczko, do którego przyjeżdżam od lat. Boję się, że to ostatnie takie wakacje w Pobierowie, że gdy Hotel Gołębiewski ruszy, to wszystko się tu zmieni - przyznawała inna powstaje na terenach podlegających niegdyś gminie Rewal. Wcześniej znajdowała się tam baza wojsk wójt Rewala, Robert Skarburski, odsprzedał je inwestorowi za 50,5 miliona złotych. Niedługo potem Skraburski został dyrektorem hotelu w Gołębiewski mieszczą się obecnie w Karpaczu, Mikołajkach oraz Wiśle. Należą do największych tego typu obiektów w jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści. YxFZ.